A jak taki cud następuje, opowie nam wiersz Doroty Gellner.
Czary – mary, fiku – miku,szedł czarodziej po trawniku.
Niósł w plecaku fiołki, róże a stokrotki gdzie? W kapturze!
Rzucał kwiaty gdzie się dało,żeby wszędzie coś pachniało.
Koło ławki, koło krzaka,jakie kwiaty?
Te z plecaka!
W piaskownicy palmy sadził –nawet nieźle sobie radziłno i huśtał na huśtawcerozczochrane dwa dmuchawce.
Wyczarował, czary-mary,na kałużach nenufaryaż podwórko zmienił w ślicznymały ogród botaniczny.